W ramach realizacji Programu „ŚLADAMI HISTORII”, w marcu nasze przedszkolaki, poznawały Legendę o Zawieprzycach, która została dodatkowo oprawiona w piękne ilustracje ręcznie malowane. Nasze dzieci miały też okazję choć na chwilę zagrać rolę kluczowych postaci.A Legendę o Zawieprzycach poznajcie również i wy…

„Niedaleko Lublina jest niewielka wiosczyna
już trochę znana, Zawieprzycami nazwana.
Tam stoi zamek od lat bardzo dawnych.
Skruszył się już od starości,
lecz legenda się nie kruszy, a jeno pęcznieje.
Jest też zabytkowa kaplica
a w niej namalowane dawne zamku dzieje.
Zamiast świętych obrazów są tam różne malowidła i straszydła.
Są rumaki zaprzęgnięte do powoza,
gdzie w środku siedzi Granowski,
a na szyi ma pętlę z powroza.
Diabły go ciągną do piekła, za co to – ciekawość niezwykła.
Było tam też więzienie lamusem nazwane
a w nim za przewinienia więźniowie trzymani.
Była tam także trzymana dziewica z rozkazu okrutnego dziedzica,
który chciał by była jego kochanką.
Lecz ona nie chciała, bo była innego wybranką.
Kochał ją od dzieciństwa malarz,
a gdy utracił, szukał wybranki przez 7 lat po świecie całym.
Aż znalazł ją w Zawieprzycach w zamku małym.
Gdy przybył wypytywał ludzi czy kto widział,
że młoda dziewczyna po dziedzińcu chodzi.
A gdy chodziła to tak płakała,
że łzy na ziemię spadały i jak żywe się taczały.
Stała się rzecz prawdziwa,
bo z dalekiej krainy przybył po utracie ukochanej dziewczyny
malarz, który kaplice maluje i lubą swoją opłakuje.
Nie chce jeść ani pić tak mu smutno bez niej żyć.
Ochmistrzyni chytra sztuka rozwiązania w tymże szuka.
Myśli, duma…
A może ta młoda dziewczyna na duchu go podtrzyma.
Pomyślała i zrobiła, na spotkanie panieneczkę z malarzem umówiła.
Gdy oboje się ujrzeli szczęścia ukryć nie umieli.
Wydała się tajemnica, ochmistrzyni naskarżyła do dziedzica.
A nie było tyrana gorszego od dziedzica Granowskiego.
Tak się okrutnie na nieszczęsnych kochanków rozgniewał,
że ich żywcem pod tym dużym białym krzyżem zamurował.
W jedną beczkę nasypał złota, a zamknął do życia wrota.
W drugą nalał miodu, a musieli umrzeć z głodu.
I wiecie ludzie kochani, że słychać było żałośliwe płakanie.
Do dzisiaj ten krzyż wyciąga ociężałe ramiona,
a pod nim jest ziemia jeszcze trochę czerwona.
Ale na tym się legenda nie skończyła,
Bo duża grupa niewolników była.
Od Zawieprzyc przez Jawidz i do cegielni w Charlężu
się poustawiali i gorącą cegłę gołymi rękami podawali.
A który by nie uważał to by sobie ręce poparzył.
A z tej cegły oranżerię murowali
i dziedzica siarczyście przeklinali.
A wielki zamek był podkopany lochami i ogrodzony murami.
a ci, którzy ten tunel robili to swój żywot tam zakończyli.
A kraty miały zrobione takie zawiasy,
że gdy dziedzic wychodził i wracał to nie skrzypiały,
co było niezwykłe na tamte czasy.
Jest jeszcze część zamku „Bociańcem” nazwana,
a tam na wieki Granowskiego dusza uwiązana.
Gdy wieczorem spacerują dziewczyny i chłopaki
to nad nimi wzlatuje niezwykły ptak taki.
Jeśli w to nie uwierzycie przyjdźcie sami to zobaczycie.
A w dzień jego dusza w sowę się zamienia,
dlatego ta legenda jest nie do zapomnienia.
Rozsypała się już gruba lipa, co obręczą była spięta,
a króla Jana III Sobieskiego jeszcze pamięta.
Z siebie młodą lipkę wydała, co o Nim wiedziała
to jej przekazała, żeby się legenda w świat rozszerzała”.